DKK z 28 maja 2019 r.

Utworzono dnia 18.06.2019

Nasze ostatnie spotkanie zaprowadziło nas w głąb kontynentu afrykańskiego, w miejsce niegdyś promieniujące na cały świat blaskiem wiedzy i kultury. Do Timbuktu, na styku dwóch kultur, ludzi pustyni i ludzi rzeki. Z nadrzecznej odsady namiotów w zakolu Nigru, gdzie spotykały się karawany na skrzyżowaniu wielkich szlaków handlowych z północy i południa, powstało wielkie imperium. Na mapach świata już od 1375 r. centrum życia naukowego i edukacyjnego. Ze stu osiemdziesięcioma instytucjami edukacyjnymi! Tysiące głodnych wiedzy młodych ludzi przybywało tu z odległych zakątków Afryki i Azji, również z Europy. Dziś wprost nie do uwierzenia! Złoty Wiek Timbuktu przypada na XIV-XVI wiek. Intelektualny rozkwit rozbudził kulturę piśmienniczą.
 


W przydomowych manufakturach skrybowie wykonywali zdobne kopie przywożonych z zagranicy tomów, które trafiały do bibliotek profesorów i bogatych mecenasów. Rodziła się tradycja rodzinna związana z przechowywaniem cennych manuskryptów. Z czasem narażanych na zniszczenie i unicestwienie przez najeźdźców i kolonizatorów. Ludzie doceniali ich wartość i przechowywali, a właściwie ukrywali w sobie tylko znanych miejscach.


Dziś dopiero odkrywamy jak bezcenne skarby kultury kryją piaski Mali. A to za sprawa takich pasjonatów jak bohater reportażu Joshua Hammera „Hardcorowi bibliotekarze z Timbuktu”. Abdel Kader Haidar sam pozyskiwał sponsorów i docierał do miejsc potencjalnych zbiorów. Przez pustynię i pinasą Nigrem. Przekonując właścicieli o konieczności udostępniania manuskryptów i pokazaniu ich światu. Światu, który patrzy na Afrykę z wyższością i lekceważeniem. Afrykańska historia i tradycja piśmiennictwa? Czyż taka istnieje?
 



 

[ >> M. Zarańska - recenzja książki  „Hardcorowi bibliotekarze z Timbuktu” << ]

 

„Znamy tylko historię Europejczyków w Afryce. Resztę skrywa mrok” - to słowa brytyjskiego historyka H. Trevora-Ropera. Byłyśmy zafascynowane i oszołomione tą historią. Niektóre z nas po raz pierwszy poznały tajemnicę manuskryptów, a przede wszystkim historię Mali. Jedną z pań zainspirowała do poszukiwania ofert wycieczki w tamte rejony. Cóż znaczy ciekawy reportaż? W trakcie spotkania oglądałyśmy filmiki przybliżające nam Mali, ich ludzi i architekturę. Z gliny i piasku. A także manuskrypty niezwykle kruche i delikatne, których właściciele prezentowali je przed okiem kamery. I fragmenty z Festiwalu Pustyni z porywającym afrykańskim bluesem. W ten sposób zaspakajałyśmy głód ilustracji, których zabrakło w książce, a chciałyśmy zobaczyć jak najwięcej.
 

Ależ emocje wywołała nasza kolejna lektura! Słowiańskie bóstwa są wśród nas? Czytając powieść K. B. Miszczuk „Szeptucha”można zawołać za bohaterką Gosławą Brzóską: „W co ja się wplatałam? Przecież to jest niemożliwe! Bogowie, demony, czary, wizje. Co to ma być?” A jednak… Strony powieści wypełniają bóstwa i demony z panteonu mitologii słowiańskiej. Te pomniejsze jak: utopce, ubożęta, rusałki, strzygi, wiły, płanetnik, leszy. Z najważniejszymi: Swarożycem, Welesem, Świętowitem i boginią Mokosz. Do świętokrzyskiej wsi Bieliny przybywa młoda absolwentka medycyny Gosława na praktykę do lokalnej szeptuchy Jarogniewy. Na wskroś współczesna dziewczyna sceptycznie odnosi się do dawnych wierzeń: „Wierzę w to co widzę”. Tym czasem wokół niej dzieją się dziwne rzeczy, dostrzega to co dla innych jest nieosiągalne. Doświadcza wizji. Jest „widzącą”. Dotkniętą ręką bogów. W ogniu ich knowań i rozgrywek, by posiąść to co dane jest tylko jej ujrzeć. Co? To już znajdziemy w powieści, jeśli po nią sięgniemy… A nie każda z klubowiczek dobrnęła do końca a nawet nie przeczytała.

 


[ >> M. Zarańska - recenzja książki  „Szeptucha” << ]

 

Nie każdemu odpowiada ten rodzaj literatury na pograniczu fantasy i baśni. Schematyczne postaci i przewidywalny tok narracji. Pozostaje pytanie: do jakiego odbiorcy jest skierowana i jakie jego potrzeby zaspakaja? Może zachęci do sięgnięcia po lokalne legendy i do poszukiwań w głąb historii naszych stron rodzinnych… Na pewno pobudzają wyobraźnię archaicznie brzmiące imiona i nazwy, dawno zapomniane i nieużywane. Myślibora, Tomira, Żywia czy pamroka, dziopy, rososzka…Matecznik. Przypomniał mi się tajemniczy i wzbudzający strach matecznik z naszej poprzedniej lektury „Zlejka otwiera oczy”. A może wybierzemy się do miejsc, gdzie zachowały się ślady dawnego kultu. Jak choćby tajemnicze kamienne kręgi okalające szczyt Łysej Góry. Mnie skłoniła do sięgnięcia po „Legendy Ziemi Staszowskiej” autorstwa Anny i Tomasza Bieleckich. I tu niespodzianka! Znalazłam legendę o Tursku Wielkim – rodzinnej wiosce mojej mamy, gdzie w dzieciństwie spędzałam wakacje. „Każda okolica nabiera „powabu”, jeśli głośną się stanie legenda o niej” (Anna Karasińska ze wstępu do legend „O tym co dawno przeszło już...”).


Nasze następne spotkanie odbędzie się 25 czerwca 2019 na którym przeniesiemy się w atmosferę powieści XIX.wiecznej. Za pośrednictwem dwóch książek : W. Hugo „Katedra Marii Panny” i B. Akunina „Lewiatan”.

Wyszukaj w katalogu on-line

 

Kalendarium

Lista wydarzeń w miesiącu Marzec 2024 Brak wydarzeń w tym miesiącu.

Imieniny